poniedziałek, 14 lipca 2014

12

Ha, dzisiaj tak się zmotywowałam wynikami porannego ważenia, że nawet udało mi się załatwić cały plan ćwiczeniowy przed śniadaniem :) Do tej pory myślałam, że to niemożliwe :)

Żywność:
*kanapka: pół długiej bułki z pasztetem i pomidorem (mniam, bułka!)
*dwie kawy z mlekiem i cukrem
*jogurt  Musline z błonnikiem
*ser żółty (oj...bo robiłam na jutro zawijany schab z serem i oliwkami i tak mi się jakoś...podjadło :D )
*morelki (5?)
*woda smakowa gazowana
* schab na parze (plasterek) z przyprawami, sos pieczeniowy ciemny, mieszanka sałat z sosem jogurtowo-ziołowym Develey

Workout:

*Denise Austin: Fat-Blasting Cardio Walking Workout- Beginner (2x) =30min

*połowa: https://www.youtube.com/watch?v=r_J8btnIEKQ   - ale to jest jakieś trudne dla mnie, chyba mam problem jakiś z kręgosłupem albo po prostu boczki za duże, bo kiepsko mi to idzie
w sumie: ok 35 min

Odkryłam dzisiaj, że jeżeli nie zrobiłam workoutu stosunkowo wcześnie, to lepiej sobie odpuścić niż robić go bezpośrednio przed snem, bo... bo nie ma spania wtedy. 

A inna sprawa: rozważałam dzisiaj wykonanie drugiej serii ćwiczeń po południu :) Fajnie, że taki leń jak ja zaczyna w ten sposób myśleć. Byle jak najdłużej :) 

Ważenie 1

Po 11 dniach:
72 kg

t.j. -1,5 kg

Jest postęp !!!!!!!!!!!
Dalej !!!!!!!!

niedziela, 13 lipca 2014

11

Mam kryzys, co akurat u osoby depresyjnej nie jest w żaden sposób dziwne...
Ćwiczę krótko, mało, nie widzę efektów i... jestem totalnie rozgoryczona. Naprawdę, czasami jestem jak małe dziecko, które nic nie rozumie... 

Zjadłam:
Jezu... nie wiem co jadłam rano. Zaraz, zaraz... Chyba to była kanapka.
*ok, więc kanapka... pół bułki długiej z surówką, resztką surówki, z resztką serka topionego, resztką pomidora, resztką schabu, resztką serka capri...czy caprio...a jeden huk!
* 2 kawy z mlekiem i cukrem
* pół opakowania tortellini z serem (upieczone), z resztką biedronkowego tzatziki i resztką surówki sprzed dwóch dni
* morelka a właściwie morelunia
* woda smakowa gazowana
Ojej..same resztki.

Workout: 

Denise Austin: Fat-Blasting Cardio Walking Workout- Beginner

(2x czyli 30 minut)
poza tym próbowałam coś działać z tego workoutu, ale muszę najpierw go obczaić:
https://www.youtube.com/watch?v=r_J8btnIEKQ

sobota, 12 lipca 2014

10

Ojjjjj... było dobrze dzisiaj pod kątem jedzeniowym dopóki nie poszłam w świat czyli w alkoholizowanie się... Ehhhh..
Sobota.
Wszystkie żywieniowe chwyty dozwolone.
Ze sportów: lotki :D
Idę spać na tę okoliczność. Jutro dam sobie wpierdol.

piątek, 11 lipca 2014

9

Wygląda na to, że nie bardzo wychodzi mi codzienne ćwiczeniowe 'nakurwianie'. Trudno, jestem w stanie to akurat sobie wybaczyć. Jeżeli będę ćwiczyła co drugi dzień, to też będzie to wielkie osiągnięcie.

Jedzenie:
* 2 kawy z mlekiem i cukrem
* woda gazowana smakowa
* bułka ciabata z: surówką, sałatą, pomidorem, schabem pieczonym, serkiem caprio i przyprawami
* jogurt pitny brzoskwiniowy
* schab gotowany na parze (plasterek z przyprawami)
* sałata z połową sosu tzatziki (Biedroneczka), pozostałością surówki, połową pomidora i plasterkiem caprio, przyprawami
Jak patrzę na mój dzisiejszy jadłospis, to mam wrażenie, że tego jest dużo, ale wierzcie mi, to jest malutko nawet, w porównaniu z wcześniejszym, depresyjnym zajadaniem się, życia, problemów.

Aktywność fizyczna:

Denise Austin: Fat-Blasting Cardio Walking Workout- Beginner

(2x czyli 30 minut)
5 minut z Latin Dance Fitness, Beginners 1 
3 minuty Hula- hop
SUMA: 38 minut :) 
 (Wszystkie linki na blogu, no oprócz hula, rzecz jasna)

Aha, umieściłam jeszcze w "Moich sprawach" linka do mojego drugiego blogu o depresji, jakby ktoś chciał zobaczyć jak chujowo żyje się z tą chorobą i jak popaprane myślenie ma człowiek depresyjny. 
Ta choroba wraca i mnie też nie ominie czwarty epizod. Cała filozofia leży w tym aby jak najbardziej go opóźnić. I ja to właśnie robię. 

czwartek, 10 lipca 2014

8

Zjadłam:
*puszka tuńczyka w wodzie
*4 jajka na twardo
*kawa z cukrem i śmietanką w proszku
*4 cukierki holenderskie

środa, 9 lipca 2014

7

Ok, to jest dzień 7 jak wypowiedziałam wojnę kilogramom. I tak jak ustaliłam we wcześniejszym wpisie, od teraz będę pisała codziennie. Niech to będzie mój workoutowy spowiednik ;)

Więc tak, wczoraj nie ćwiczyłam w ogóle i generalnie było jedno wielkie lelum-polelum, mega dyspensa.
Dzisiaj zjadłam:
* 2 stroopwafels (dostałam w prezencie od koleżanki, która odwiedziła Holandię)
* omlet z dwóch jajek i serów holenderskich (no wiadomo, skąd miałam); trudno powiedzieć ile było w tym sera, na oko mogę powiedzieć, że 20 dag mogło być
* 2 kawy z cukrem i śmietanką w proszku
* soki (melon, granat - po pół litra)
* woda gazowana smakowa
Tyle. Zostawiam sobie dzisiaj pusty żołądek, gdyż gdyż... idę na imprezę z wódką i przekąskami :D Ach, to lubię :D

Workout : 30 min, konkretnie ten poniżej, wykonany dwukrotnie.

Spociłam się jak świnia a wydawał się prosty. Polecam, bo jest fajny dla początkujących.
Generalnie przyjęłam zasadę, że najpierw będę starała się wypocić to, co uzbierałam przez lata depresji i wszystkowdupizmu. Nie da się ukryć, że jestem mega leniwa i zdecydowanie bardziej wolę leżeć plackiem na podłodze i machać nogami niż skakać. Ale skaczę. Chociaż naprawdę nie lubię.
Co jeszcze - szybko się nudzę. A jeżeli się znudzę, to nie robię. Proste równanie. Muszę więc cały czas szukać czegoś nowego.
No dobra, czasu mało a ja nie gotowa na imprezowanie. Należy śmigać powoli.